Cârțișoara (skrzyż. z DN1) 45°45′45,4″N24°34′16,0″E. Droga Transfogaraska zaznaczona kolorem niebieskim. Droga TransfogaraskaTrasa TransfogaraskaTransfăgărășan) – nazwa drogi krajowej DN7C w Rumunii (rum. Drum național 7C, DN7C ), przebiegającej południkowo przez środkową część kraju. Liczy 151 km długości (choć
Fragment popularnej trasy motocyklowej. Droga została zbudowana w latach 1970–1974 za czasów Nicolae Ceauşescu. Początkowo miała znaczenie militarne. Podczas
Rumunia - Różne - zdjęcia, atrakcje turystyczne,biuro podróży,agencja turystyczna,wyjazdy,zwiedzanie,przewodnik Bałkany Kliknij tutaj, by przejść na nową wersję strony www.surfski.pl Menu
28.08.2021rRelacja video z powrotu z wakacji w Grecji kontynentalnej- Nea Kalikratia.Spektakularna trasa Transfogarska w Rumunii. W części drugiej strona poł
Uczestnikami wyjazdu byli: Klaudia Domagała, Darek Domagała, Kuba Wróblewski i Piotrek Wróblewski z bractwa motocyklowego "Rosomaki".https://www.facebook.co
Trasa Transfogarska [25 km] Curtea de Argeş [26 km] Jezioro Bâlea [26 km] Moldoveanu [27 km] Muzeum Wsi Vâlcea [31 km] Cerkiew Namaesti [34 km] Mauzoleum Bohaterów w Campulung [36 km] Monastyr Arnota [44 km] Monastyr Govora [44 km] Monastyr Bistrița [45 km] Monastyr w Horezu [48 km]
. Trasa Transfogarska (lub Transfogaraska, od rumuńskiego Transfăgărășan) to nazwa słynnej drogi krajowej DN7C w Rumunii. Wyróżnia ją położenie – zlokalizowana jest w środkowej części kraju i biegnie przez najwyższe pasmo Karpat Południowych, czyli Góry Fogaraskie. Jakie atrakcje oferuje trasa Transfogarska i co warto na niej zobaczyć? Trasa Transfogarska w Rumunii łączy dwie historyczne krainy – położoną na północy Transylwanię i zlokalizowaną na południu Wołoszczyznę. Szosa powstała w latach 1970–1974, z inicjatywy komunistycznego przywódcy Nicolae Ceauşescu. Początkowo trasa Transfogarska miała umożliwiać transfer w razie ataku ze strony ZSRR. Obecnie stanowi jedną z najpiękniejszych rumuńskich dróg, a także popularną atrakcję turystyczną. Trasa Transfogarska zachwyca zapierającymi dech w piersiach widokami, ale oferuje i inne atrakcje. Czym wyróżnia się trasa Transfogarska w Rumunii? Rumuńska trasa Transfogaraska to miejsce niezwykle fascynujące. Na uwagę zasługuje sam proces jej powstania, w czasie którego wykorzystano ok. 6 mln kg dynamitu. Koszty całego przedsięwzięcia były ogromne, a budowa okupiona życiem przynajmniej kilkudziesięciu zaangażowanych w nią żołnierzy (oficjalne dane mówią o 40 osobach, jednak uważa się, że mogło być ich nawet kilkaset). Widać więc, że trasa Transfogarska była projektem zakrojonym na dużą skalę. Choć szosa została oddana do użytku w 1974 roku, prace nad nią trwały jeszcze do 1980 roku. Od tamtej pory droga na całej długości pokryta jest asfaltem. Współcześnie trasa Transfogarska stanowi znane i lubiane miejsce wypraw. Droga przecina Karpaty, a jej najwyższy punkt znajduje się na wysokości aż 2042 m Przejazd szosą gwarantuje więc niezapomniane przeżycia i zachwyca wspaniałymi krajobrazami ze zróżnicowaną fauną i florą. Czas przejazdu trasy Transfogarskiej Trasa Transfogarska położona jest w centralnej części Rumunii. Jej południowy kraniec znajduje się ok. 160 km od stolicy kraju, Bukaresztu. Wyprawę warto jednak rozpocząć na północy, ponieważ tamtejsze tereny oferują o wiele więcej atrakcyjnych widoków. W źródłach można znaleźć różne informacje dotyczące długości trasy Transfogarskiej. Wynika to z tego, że cała droga krajowa DN7C mierzy 151 km, ale właściwa trasa Transfogarska ma ok. 90 km i otwarta jest zazwyczaj w okresie od czerwca do początku października (daty otwarcia mogą się różnić w poszczególnych latach). Długość trasy Transfogarskiej sugeruje, że czas jej przejazdu powinien być nadzwyczaj krótki. Należy jednak pamiętać, że na drodze obowiązuje ograniczenie prędkości do maksymalnie 40 km/h. Zostało wprowadzone ze względów bezpieczeństwa i wynika z obecności wielu serpentyn. Dlatego szacowany czas przejazdu trasy Transfogarskiej samochodem to ok. 3–4 godziny . Czasami może się on wydłużyć ze względu na korki, które pojawiają się zwłaszcza w wakacyjne weekendy. W związku z tym, poleca się jazdę trasą Transfogarską w dni powszednie. Jadąc trasą Transfogarską nie warto się jednak spieszyć, ponieważ wolna jazda pozwala na lepsze delektowanie się wyjątkowymi widokami. Ponadto, podczas przejażdżki można zatrzymać się na jednej z malowniczych polanek, odwiedzić ciekawy zabytek, jakim jest zamek Poenari czy przenocować w schronisku na szczycie trasy. Oczywiście znacząco wydłuży to czas przejazdu drogą Transfogarską, jednak dostarczy niezapomnianych wrażeń. Nie tylko samochód, czyli trasa Transfogarska rowerem lub motocyklem Osoby, które chcą jeszcze pełniej doświadczyć wspaniałości okolicznych terenów, mogą przebyć trasę Transfogarską motocyklem lub rowerem . Szansa na poczucie wiatru we włosach i pooddychania górskim powietrzem dla wielu ludzi stanowi dodatkową atrakcję. W tym przypadku należy jednak mieć na uwadze często zmieniającą się pogodę. Ponadto, przejechanie trasy Transfogarskiej rowerem wymaga dobrej kondycji i posiadania odpowiedniego sprzętu . Oczywiście zajmie też więcej czasu. Trasa Transfogarska: zamek Drakuli i inne atrakcje Trasa Transfogarska w Rumunii zachwyca wieloma ciekawymi atrakcjami. Jedną z najważniejszych jest możliwość odwiedzenia ruin zamku Poenari, który nazywany bywa prawdziwym zamkiem Drakuli. Cytadela powstała ok. XIII wieku i w ciągu kilku dekad zamieszkiwało ją wielu różnych rezydentów. W XV wieku Wład Palownik, który stał się pierwowzorem postaci Drakuli, odbudował ją i tym samym stworzył słynną fortecę. W kolejnych latach twierdza podupadła, jednak do dziś zachowały się jej mury i wieże. Co ciekawe, aby dostać się na zamek Drakuli na trasie Transfogarskiej trzeba wspiąć się po 1480 schodach. Warto również zwrócić uwagę na inne atrakcje trasy Transfogarskiej. Inne interesujące miejsca to okolice jeziora Balea, zapora na rzece Ardżesz, która tworzy jezioro Vidraru, a także najdłuższy tunel w Rumunii, liczący aż 884 m długości. Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN
Trasa Transfogarska, ekstremalna przeprawa osiągająca w najwyższym punkcie ponad dwa tysiące metrów, jest uważana za najpiękniejszą drogę Europy. Trasa Transfogarska powstała na początku lat siedemdziesiątych na polecenie Nicolae Ceaușescu. Po radzieckiej interwencji w Czechosłowacji w 1968 roku dyktator obawiał się podobnego ataku na Rumunię. Potrzebował więc szybkiej przeprawy na północ kraju, którą w razie zagrożenia można byłoby przetransportować czołgi i artylerię w okolice Sibiu w Siedmogrodzie. Tyle, że przez środek kraju przebiega łuk niebosiężnych Karpat… Ale dyktator miał wizję, by ujarzmić część Południowych Karpat – Góry Fogarskie, najwyższe pasmo w Rumunii. W przeprawę zainwestowano miliardy, z pomocą kilku milionów kilogramów dynamitu wysadzono w powietrze surowe granity, tworząc na skalnych półkach wąskie przejazdy, długie tunele i wiadukty nad ziejącymi kilkusetmetrową pustką przepaściami. Ponadstukilometrową przecinkę przez 2,5-tysięczniki budowały tysiące żołnierzy, spośród których wielu zginęło. Szczyt pasma przebity jest najdłuższym w Rumunii, niemal kilometrowej długości surowym tunelem o nieociosanych ścianach, oświetlonych mdłym światłem. Szerokim tak, by mogła nim z rykiem silników przejechać kolumna czołgów. Niedaleko znajdowała się jedna z twierdz Ceaușescu, który miał w Rumunii kilkanaście pałaców, a o jego bogactwie chodziły legendy. Podczas gdy rumuńska wieś cierpiała straszliwy głód i biedę, jego psy jadały cielęcinę sprowadzaną prosto z Włoch. Od razu przypomina mi się inny dyktator sprzed wieków. Wład Drakula [PRZECZYTAJ: RUMUNIA SZLAKIEM DRAKULI], którego zamek Poienari stoi u wylotu Trasy Transfogarskiej. To wszystko przebiegło mi przez głowę kiedy stanęliśmy przy skręcie z drogi numer 1 przy znaku Transfăgărășan. Trasa jest czynna od końca maja do września. Na przejazd trzeba poświęcić 3-4 godziny. Na trasie jest mnóstwo zakrętów i trzeba jechać bardzo powoli. Przyjechaliśmy do Rumunii z rocznym synkiem. Wyruszyliśmy o 10 rano z przygranicznej Oradei kierując się do odległego o ponad 600 kilometrów Bukaresztu. Jeszcze tego ranka nie myśleliśmy o Drodze Transfogarskiej, bo i tak zamierzona przez nas trasa była wyczerpująca dla małego dziecka, chcieliśmy tylko nadłożyć nieco drogi i obejrzeć ruiny zamku Drakuli w Poenari – tego prawdziwego, bo ten turystyczny, w Bran, mieliśmy już zaliczony. TRASA TRANSFOGARSKA:Długość: 151 km (właściwy, górski odcinek DN7C liczy 90,2 km długości)Czas przejazdu: ok. 3-4 godzinyNajwyższy punkt: 2042 metry w zależności od pogody, przeważnie od końca maja do wrześniaPołożenie: pomiędzy Curtea de Argeș a SibiuDojazd z Bukaresztu: ok. 2 godzinAtrakcje: jezioro Bâlea, jezioro Vidraru, zamek Drakuli w Poenari Skręt z drogi numer 1 z Sibiu do Braszowa w kierunku Trasy Transfogarskiej. Szczytami tamtych gór trzeba przejechać. Droga z Oradei do Devy ciągnęła się przez niewysokie góry. Drogi w fatalnym stanie albo miały wielkie dziury, albo były rozkopane. Znaki z ostrzeżeniem DRUM IN LUCRU (droga w budowie) pojawiały się co chwilę. Ruch wahadłowy regulowany światłami, jazda jednym pasem, bo z drugiego zerwano asfalt nie wiadomo jak dawno, bo nie widać tu żywego ducha, potem kilka serpentyn i znów roboty drogowe. Niecałe dwieście kilometrów przejechaliśmy w ponad trzy godziny. Wreszcie – autostrada do Sibiu. Poczuliśmy się jakbyśmy z drabiniastego wozu przeskoczyli do rakiety i szybko zaczęliśmy łykać kolejne kilometry. Drum in lucru, czyli wieczne roboty drogowe, to utrapienie kierowców w Rumunii. – Za niecałą godzinę będziemy w Sibiu – rzucił Sergiusz mijając tablicę z napisem “Sibiu 100” i docisnął pedał gazu. – To może przejedziemy Trasą Transfogarską?– Z dzieckiem? – wskazałam na kręcącego się w foteliku synka. – On już ma dosyć jazdy na dziś, a tam trzeba poświęcić trzy-cztery godziny. Poza tym w czerwcu często zamykają drogę, bo osuwają się na nią zwały topniejącego śniegu niszcząc barierki i spadając w przepaść – snułam ponurą wizję, bo nie wyobrażałam sobie rocznego dziecka na ekstremalnej trasie dla dyktatorskich czołgów, wijącej się pod szczytami dwu i pół tysięczników. Ale kusiło mnie strasznie.– Chcemy zobaczyć zamek Drakuli. Jeśli pojedziemy doliną Olt, którą już znamy, trzeba będzie nadrobić koło 80 kilometrów wjeżdżając w Transfogarską od południa. A jak nią przejedziemy, to zamek będzie po drodze.– Dobra, to podjedźmy na stację benzynową. Zatankujemy do pełna, sprawdzimy ciśnienie w oponach, nakarmimy Chrucza i raz pierwszy pożałowałam swojej decyzji kiedy na horyzoncie dostrzegłam tonące w sinych chmurach ośnieżone górskie szczyty.– To my mamy TAM pojechać? Na samą górę? – zwątpiłam. Trasa Transfogarska przebiega waśnie przez te szczyty. Wtedy Chrucz zaczął się nudzić. Ciskał butelką z soczkiem, wyrzucał grzechotki i wrzeszczał zirytowany. Wtedy wyjęliśmy awaryjne pianinko, które Chruczek dostał na pierwsze urodziny. Wieźliśmy je na czarną godzinę, która właśnie nadeszła. Chruczka zachwyciła możliwość włączania niezliczonych melodyjek z głosami zwierząt. W takt puszczanego w kółko szczekania, miauczenia, kwakania i minęliśmy Sibiu, przejechaliśmy jeszcze kilkadziesiąt kilometrów i stanęliśmy u stóp gór. Pogoda gwałtownie się zepsuła. Wysiedliśmy, żeby przewinąć synka na tylnej kanapie auta i poczuliśmy, jak ze słonecznego popołudnia trafiliśmy w górski chłód. Otuliliśmy go w foteliku i na szczęście w sekundę zasnął, robiąc nam najlepszy prezent na ten odcinek trasy. A potem zaczęliśmy się wspinać. Serpentyna za serpentyną coraz ostrzejsze zakręty kołysały naszego synka do snu. Mijaliśmy zjeżdżające z góry samochody, wspinając się przez gęsty las. Nagle wjechaliśmy w sam środek wioski. To ostatni przystanek przed wyjechaniem w wyższą część gór, gdzie między skałami rośnie kosodrzewina, potem są już tylko hale i granitowe turnie. Rozłożyli się tu ze stoiskami górale sprzedający w środku lata futrzane czapy i gotowane kolby kukurydzy. Przed wjazdem na dalszą część trasy stały znaki zakaz wjazdu i ostrzegawcze napisy po rumuńsku. Zakaz wjazdu przy wjeździe na Trasę Transfogarską. Chyba nie uda nam się przejechać. – To koniec – pomyślałam patrząc na parking pełen samochodów. – Pewnie osuwiska lodowe zablokowały minął nas rumuński samochód i nie zważając na znaki ruszył w górę. Za nim jeszcze jeden. Wiemy, że to, że rumuńscy kierowcy jeżdżą brawurowo, to mało powiedziane. Ale żeby tak ryzykować? A my? Z małym dzieckiem? Jechać czy zawracać? Dla pewności Sergiusz poszedł jeszcze zapytać o trasę miejscowego sprzedawcę owczych serków.– Można jechać, mówi, że jest bezpiecznie – krzyknął.– A znaki?– Daj spokój. Jesteśmy w Rumunii! – uśmiechnął się zawadiacko i nacisnął gaz. No to pojechaliśmy. Przekroczyliśmy przeciekający żelbetowy wiadukt i przed przednią szybą otworzyła się przestrzeń górskiej doliny. Takie widoki można oglądać w Tatrach po kilku godzinach wspinaczki stromą ścieżką. Z jednej strony skały, z drugiej przepaście, a pomiędzy nimi serpentyna drogi zabezpieczona gdzieniegdzie wątłą barierką. Asfalt w zadziwiająco dobrym stanie, więc samochód doskonale trzymał się drogi. Dziecko spało wdychając górskie powietrze, Sergiusz zachwycony widokami robił zdjęcia, a ja starałam się prowadzić nie patrząc w dół. Trasa Transfogarska to nie miejsce dla osób z lękiem wysokości. Tak zaczyna się Trasa Transfogarska. Wiadukty z lat 70-tych trochę przeciekają, ale dają radę. Trasa Transfogarska od strony północnej. Widoczne żelbetowe wiadukty nad drogą. Sesja zdjęciowa na wysokości. Sergiusz wszedł na kamień wiszący nad przepaścią. Tylko dla odważnych. W dolinach pełnia lata, a na górze było nam trochę zimno i leżał śnieg. Po drodze mijamy stada owiec. Widok spod szczytu na Trasę Transfogarską od strony północnej. Przy drodze znajduje się wiele zatoczek, w których zatrzymują się samochody. Trasa Transfogarska jest absolutnie zachwycająca. Widoki są takie, że nie można się powstrzymać. Więc i my zatrzymujemy się co chwilę robiąc zdjęcia. Mijamy nie tylko jadące ostrożnie samochody i motocykle, ale i rowerzystów wspinających się z wysiłkiem na dwa tysiące metrów, jak i maszerujących z kijkami wspinaczy objuczonych plecakami z przypiętą z karimatą. Jęzory lodu schodzą do samego asfaltu, a szczyt spowijają chmury, w które za chwilę wjedziemy. Jeszcze kilka ostrych zakrętów i jesteśmy pod szczytem. Ubrani w futrzane czapy i puchowe kurtki górale sprzedają gorące oscypki i herbatę. Gra rumuńska muzyka. Na górze jest atmosfera pikniku. Nie wjedziemy wyżej. Przez szczyt przebijemy się niemal kilometrowej długości tunelem, na końcu którego otwiera się widok na przepastną dolinę po południowej stronie Gór Fogarskich. Najdłuższy tunel w Rumunii przenosi nas na drugą stronę pasma gór. Teraz prowadzi wychowany w Zakopanem Sergiusz. Łagodnie bierze zakręty, z dużą swobodą przebija się przez stada owiec i oblicza wysokość.– To piętro hal, więc jesteśmy mniej więcej na wysokości 2000 metrów. Wjeżdżamy w kosodrzewinę, czyli 1800. A teraz piętro lasu – 1500. Otwiera się przed nami południowa strona Gór Fogarskich. Droga schodzi w dół serpentynami. Kierowca po pokonaniu najwyższego punktu Trasy Transfogarskiej. Kolejne kilometry serpentyn przez wydają nam się kaszką z mleczkiem. Wijąca się droga przecina las i obejmuje długie jezioro Vidraru leżące na wysokości ponad 800 metrów. Przy drodze stoją drewniane ławy i stoły na których całe rodziny urządzają sobie pikniki i rozstawiają grille. Trasa Transfogarska okazała się być popularnym miejscem turystycznych wypadów, a nie przerażającym mrocznym pomnikiem Ceaușescu. Wreszcie dojeżdżamy do gigantycznej zapory z lat 60-tych. Ma 116 metrów wysokości i robi niezwykłe wrażenie. Wreszcie budzi się Chruczek i możemy wyjść z nim, żeby odpoczął po pokonaniu górskiej przełęczy. Kilka zakrętów dalej na szczycie wzgórza wyrastają ruiny zamku Drakuli w Poenari. Prowadzi do niego 1440 schodów, przy wejściu jest tabliczka ostrzegająca przed niedźwiedziami, ale z tego wszystkiego najgorsze są komary. Przed nami już prosta droga, a od Pitești autostrada, na którą wjeżdżamy po półgodzinie jazdy. I po niecałej godzinie lądujemy w Bukareszcie. Chrucz nawet nie zauważył, że pokonał legendarną Trasę Transfogarską, więc będzie nam musiał uwierzyć na słowo. Albo jeszcze tu kiedyś wrócić. Trasa Transfogarska od południa – jezioro Vidraru. Ponad 100-metrowa tama spiętrzająca jezioro Vidraru. Na górze widoczny zamek Drakuli w Poenari. Magda Pinkwart Dziennikarka, autorka przewodników turystycznych i książek dla dzieci. Autorka National Geographic. Laureatka Nagrody Magellana. Licencjonowana przewodniczka i pilotka wycieczek, ekspert w radiu i TV w dziedzinie turystyki. Właścicielka biura wypraw LUNDI Travel. Żona Sergiusza, mama Wilhelma i Lary.
Będę wdzięczny za wszelkie opinie od osób co były w tych rejonach i od osób które maja jakieś sugestie. W Rumuni w sumie spędziłem już około pół roku. Na taki wyjazd polecam, nie planować trasy z góry tylko wyznaczyć ogólna trasę. Ten kraj potrafi zaskoczyć za każdym zakrętem i nigdy nie wiadomo gdzie się człowiek skieruje za godzinę Proponuję zakupić przewodnik z Seri Bezdroża Classic, Rumunia oraz Mołdawia, moim zdaniem jest lepszy od Pascala. Dodatkowo w jakiejś okolicznej miejscowości w informacji turystycznej kupić miejscową mapę, miałem taką na ostatnim wyjeździe, bardzo ładnie są na niej zaznaczone drogi i szlaki. Dodatkowo jest naniesionych sporo punktów ciekawych obejrzenia, do tego zwykły kompas i nic więcej nie potrzeba do nawigacji. W ostatnich latach bardzo dobrze oznaczyli trasy górskie, więc trafisz bez problemu gdzie chcesz. Jeśli noclegi pod namiotem, to możesz się rozbijać wszędzie, w Rumunii nie ma zakazu biwakowania nawet w parkach narodowych. Jeśli bez namiotu, to w prawie każdej wiosce znajdziesz pensjonaty, ceny w zeszłym roku prawie we wszystkich 60 pln za pokój dwuosobowy. Na szlakach w górach są schroniska (cabany), ceny ok 90 pln za pokój. Jak lubisz ostre podjazdy, proponuję wycieczkę na drugi szczyt Rumunii Negoiu. Jedziesz rowerem z miejscowości Porumbacu de Jos do Cabany Negoiu, tam przenocować w schronisku lub namiocie. Na drugi dzień, pieszo, wejść na szczyt i zjechać z powrotem.
Jadąc od strony północnej, niedaleko Fogaraszu, za miejscowością Cârţa[czytaj: „kyrca”] skręć na rondzie w drogę 7C. Oto czeka Cię jedna z największych atrakcji Rumunii: Transfăgărășan czyli Trasa Transfogarska, nazywana też Drogą/Szosą TransfogaraskąObydwie nazwy są używane – zarówno ta z „a” w środku, jak i ta bez. Jednak tylko ta dłuższa jest ujęta w „Urzędowym wykazie polskich nazw geograficznych świata” z 2013 r.. Przebiega południkowo przez środkową część kraju. Podstawowe informacje na jej temat znajdziesz w krótkim artykule wprowadzającym w temat obu tras górskich. Możesz czytać po kolei albo przejść do konkretnej części artykułu klikając w spis treści: Początek trasy Info & historia Transfogaraskiej Kolej linowa nad jezioro Bâlea Najwyższy odcinek trasy, jezioro i tunel Jezioro Vidraru, tama i pomnik Prometeusza Twierdza Poenari – prawdziwy zamek 'Drakuli’ Cerkiew w Curtea de Argeș UWAGA – ustawiając kursor myszy na słowa podkreślone kropkami (na urządzeniu mobilnym trzeba kliknąć), zobaczysz objaśnienie tego wyrażenia, sposób jego wymowy w języku rumuńskim lub dodatkowe informacje z nim związane. POCZĄTEK TRASY Prześledźmy pokrótce całą trasę 7C od strony północnej – tej bardziej stromej i chyba najbardziej efektownej (szczególnie gdy się na nią patrzy z wyżej położonych punktów). Droga zaczyna się łagodnie i całkiem niepozornie. W oddali widać majestatyczne góry. Od razu należy się przygotować, że pogoda może w każdej chwili ulec zmianie. Po kilkunastu minutach jazdy trasa robi się coraz ciekawsza. Pojedziesz teraz przez mosty, tunele i wiadukty. Co pewien czas będą pojawiać się szutrowe miniparkingi przy drodze – dobre na krótki postój i zrobienie kilku fajnych fotek. Będziesz również mijać stragany z pamiątkami i przekąskami, a gdzieniegdzie znajdziesz zielone miejsca, w których zrobienie sobie małego prywatnego pikniku będzie niezapomnianym doświadczeniem. Nieczęsto jada się przecież drugie śniadanie z tak niesamowitym widokiem wokół… INFO & HISTORIA TRANSFOGARASKIEJ Na trasie czeka Cię 27 wiaduktów, 830 mostów i kilka tuneli. Przez 8 miesięcy w roku (jesienią, zimą i wiosną) droga jest zamknięta na odcinku 27 kilometrów, ze względu na niebezpieczeństwo lawin, spadających kamieni, osuwisk itp. Wraz z każdym pokonanym kilometrem zmienia się krajobraz. W pewnym momencie zauważysz przed sobą charakterystyczną konstrukcję drogi, która pozwoli Ci wyjechać jeszcze wyżej, aż na sam szczyt. Im lepsza pogoda, tym wyraźniej widać serpentyny oparte na blokach betonu i mostkach. Co jakiś czas warto się zatrzymać w punktach widokowych i rozejrzeć. Transfogarska powstała w latach 1970-1974. Rumuński dyktator Nicolae CeaușescuPrezydent Rumunii w latach 1974-89, komunista. Sąd skazał go na śmierć za ludobójstwo. Został rozstrzelany wraz z żoną w Boże Narodzenie 1989 roku. [czytaj – w dużym uproszczeniu: „czauszesku”] chciał w ten sposób zapewnić sobie szybką ucieczkę przez góry w razie sowieckiej inwazji. Dokopałam się do rumuńskiego artykułu z 2008 rokuJeśli chcesz poczytać o tym w oryginale, podaję adres www do artykułu, będącego źródłem wielu informacji zawartych w tym akapicie; tekst „Ultimii santieristi de pe Transfagarasan” autorstwa Dana Gheorgha – o dwóch ostatnich żyjących wówczas robotnikach z wioski Arefu. Budowa tej imponującej drogi to dość ciekawy temat. W latach 60. do Transylwanii przybywali ludzie z całego kraju, zwabieni obietnicą wysokich zarobków – podobno za budowę tamy Vidraru i drogi przez Góry Fogaraskie proponowano 6 tys. lei miesięcznie. Przyprowadzali również swoich znajomych. W czasie budowy, która trwała bez względu na porę roku, użyto 6520 ton dynamitu, a wiele osób pracujących przy tym projekcie straciło życie. Niebezpieczeństwo czaiło się wszędzie – lawiny, wysadzanie skał albo chociażby zabezpieczanie skał przed osuwiskami za pomocą siatek i ścian („Byliśmy przywiązani ze szczytu góry sznurami. Robiliśmy dziury w skale i montowaliśmy sieci. Nie było dnia, żeby jakiś mężczyzna nie spadł”). Robotnicy udawali się na miejsce pracy piechotą, z torbą jedzenia. Latem zajmowało im to około godziny, zimą było znacznie trudniej, bo szli w błocie. Ostatnia zmiana, na którą docierali w ciemności bez latarki, rozpoczynała się o 23:00. Na tamie Vidraru, ukończonej w 1965 r. praca trwała na trzy zmiany po 8 godzin i tylko przy jej budowie zginęło ok. 400 osób. Jeden z bohaterów artykułu opuścił miejsce pracy wcześniej z powodu wypadku (stracił oko przy spawaniu) i renta inwalidzka, jaką otrzymywał (dane na 2008 rok) to było 200 lei (+dodatki, w sumie jakieś 550 lei – ale to nadal drastycznie mało). Po ukończeniu budowy drogi, część robotników na stałe osiedliła się w okolicy, a część wyjechała do innej pracy. Wielu z nich nie pojawiło się więcej na Transfogarskiej, nawet jeśli zamieszkiwali w pobliżu. Warto mimo wszystko mieć świadomość, że to, czym teraz się zachwycamy, pochłonęło setki ofiar i mnóstwo ludzi kosztowało zdrowie. KOLEJ LINOWA NAD JEZIORO BÂLEA Jeśli zatrzymasz się na chwilę po drodze, nad wijącym się asfaltem zauważysz wysokie słupy i charakterystyczne czerwone wagoniki kolejki linowej. Można się nią udać z okolic wodospadu Bâlea[â czytaj jako „y”] do jeziora Bâlea, położonego na wysokości 2034 m I co najlepsze – jeśli warunki temu nie przeszkodzą, to od strony Cârțișoary dotrzesz tam nawet zimą – zamykany odcinek trasy jest bowiem nieco powyżej dolnej stacji kolejki. Zarówno na dole, jak i na górze znajdują się schroniskaCabana to po polsku schronisko górskie; translator może to przetłumaczyć na polski jako „szalet”, ale z znaczeniu „domek górski, chatka”, a nie toalety 😉 Ceny noclegów w Cabana Bâlea Cascada i Cabana Poltinu oraz informacje trasach pieszych znajdziesz na stronie a zimą – tu ciekawostka – hotel lodowy[rum. Hotelul de Gheață] Powstał w 2006 roku, posiada pokoje 2-osobowe i kilka igloo, a także restaurację czy kaplicę. Strona Hotel of Ice: Dolna stacja mieści się przy bardzo ostrym zakręcie (dokładnie 21 km od zjazdu na rondzie w drogę 7C, na wysokości 1234 m nie sposób jej przegapić. Samochody parkują głównie na dziko wzdłuż drogi (jak w większości miejsc na trasie). Szczegóły na ten temat znajdziesz w tekście Trasa Transfogaraska zimą. Lokalizacja dolnej stacji kolejki: Odcinek ten pokonany drogą ma ok. 12,5 km, a kolejka ma długość 3,7 km. Wycieczka wiszącym wagonikiem kosztujeWedług info na luty 2022 r. ze strony w jedną stronę 40 lei dla dorosłych (dla dzieci połowę tej ceny a za bagaż są to jakieś kwoty rzędu 5-10 lei). Trzeba sprawdzać na bieżąco, bo wszystko może zależeć od sezonu. Kolejka działa od 9-17 od poniedziałku do niedzieli, za wyjątkiem sytuacji, kiedy są złe warunki pogodowe. NAJWYŻSZY ODCINEK TRASY, JEZIORO I TUNEL Po dotarciu na górę do dość dużych parkingów (po obu stronach drogi), zobaczysz zapewne sporo ludzi i straganów. Dobrym pomysłem jest zrobić sobie parę minut przerwy w podróży i zejść kawałek niżej na polodowcowe jezioro Bâlea. Ma ponad 11 metrów głębokości i ponad 4,6 ha powierzchni. Wokół znajduje się rozległy rezerwat przyrody i ogólnie teren zasługuje na mały przystanek. Dalej już czeka Cię przeprawa przez 884-metrowy tunel Capra-Bâlea (najdłuższy w Rumunii), położony na najwyższym odcinku Transfogaraskiej, czyli na 2042 metrach którym dostaniesz się z okręgu Sybin do okręgu Argeș[czytaj: „ardżesz”]. W trakcie jego budowy zużyto 20 ton dynamitu. Co czeka Cię w środku? W 2019 r. nie było pasów, nie było dobrego światła (choć faktycznie tunel ma elektryczne oświetlenie, w 2021 r. to światło było zdecydowanie lepsze niż wcześniej). Wentylacja jest tylko naturalna. Wydaje się, że obok drogi jest również coś w rodzaju chodnika, ale nie polecam tam spacerować – raczej nie będzie to przyjemne ani bezpieczne. Ale po opuszczeniu tunelu znów jest pięknie… Teraz już będziesz się kierować coraz bardziej w dół. Po 28 kilometrach dotrzesz do kolejnego pięknego jeziora… JEZIORO VIDRARU Zza drzew zacznie błyskać gładka tafla wody, gdzieniegdzie na szerszym poboczu można na chwilę przystanąć i odpocząć od zakrętów, bo do tamy zostanie jeszcze kolejne 25 km. W tych warunkach to dużo. W pewnym momencie przed Tobą ukaże się tama, cudny widok na jezioro i dwa tunele. Nad tym wszystkim góruje 10-metrowy pomnik PrometeuszaTo ten gość z mitologii greckiej, który ukradł bogom ogień, żeby dać go ludziom, a za karę został przywiązany do skały, gdzie przeżywał męki z piorunami w rękach, osadzony w 1971 r. na wzgórzu. Kiedyś można było zobaczyć go z bliska. A jest to fajna atrakcja może nie tyle ze względu na sam pomnik, co na widoki, które rozciągają się z góry. Zapora na rzece Argeș[czytaj: „ardżesz”] ma 160 metrów wysokości i tworzy piękne jezioro Vidraru, po którym organizowane są rejsy. Akwen ma niecałe 9 km2, a jego największa głębokość to 155 metrów. Jeśli pójdziesz tamą wzdłuż linii brzegowej jeziora, to tuż przy wjeździe do prawego tunelu zapewne spotkasz kilku motocyklistów, bo to dobre miejsce na parę chwil odpoczynku. W samym tunelu jest ciemno i brzydko, ale po drugiej stronie już znów jest co podziwiać. Można tamtędy dojść np. do wodospadu (Cascada Călugărița)[czytaj: „kaskada kəlugərica”] Odległość to ok. 1,6 km od wyjścia z prawego tunelu. Lokalizacja: Natomiast tunel po lewej jest kontynuacją Trasy Transfogarskiej. Po niecałych 5 kilometrach dotrzesz w okolice zamku Poienari i będzie to w zasadzie ostatni taki charakterystyczny punkt na tej najsłynniejszej części Trasy. Potem już droga będzie się prostować, pojawią się zabudowania i miasteczka. TWIERDZA POIENARI – PRAWDZIWY ZAMEK 'DRAKULI’ Lokalizacja (wejście na ścieżkę prowadzącą do zamku): W Twierdzy Poienari (Cetatea[ce czytaj jako „cze”] Poenari) w XV rezydował okrutny Wład Palownik, będący pierwowzorem literackiego Drakuli. Obecnie z budowli zostały już tylko ruiny – jest to częściowo wynik zaniedbania w XVII wieku, a częściowo osunięcia się ziemi w XIX wieku. Do twierdzy prowadzi 1480 betonowych schodów, a z góry można podziwiać jezioro Vidraru i Góry Fogarskie. Należy mieć na uwadze, że wejście może być akurat tymczasowo zamknięte ze względu na spacerujące na tym terenie niedźwiedzie. Obiekt jest otwartySą to dane z okresu pandemii; obowiązują obostrzenia związane z ilością turystów, maseczkami (chirurgicznymi), mierzeniem temperatury i dystansem 2m zasadniczo od środy do niedzieli w godzinach od 10 do 16 (ostatnie wejście o 14:30). Wstęp kosztuje jakieś 10 lei; dobrze jest mieć ze sobą gotówkę. Na dole obok wejścia znajduje się camping, a niedaleko widać również budynki z restauracjami (np. Cabana La Cetate), w których możesz odpocząć przed dalszą drogą i coś zjeść, podziwiając z daleka wzgórze z zamkiem. Jadąc dalej na południe miniesz wiele pensjonatów – bardzo możliwe, że któryś będzie akurat dysponował wolnymi pokojami. Wystarczy podjechać i zapytać albo skorzystać z jakiegoś portalu typu Booking. Z internetem w telefonie zazwyczaj nie ma tam problemów. CERKIEW W CURTEA DE ARGEȘ Lokalizacja wejścia na teren całego kompleksu: Na koniec wycieczki zajrzyj koniecznie do miejscowości Curtea de Argeș, by zobaczyć jeden z ciekawszych zabytków sakralnych Rumunii – Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej. Tam również znajdują się groby rumuńskiej rodziny królewskiej. Ta wycieczka będzie niewątpliwie interesującym doznaniem dla każdego miłośnika sztuki. Ale o szczegółach już w kolejnym wpisie, bo chciałabym Ci trochę więcej poopowiadać o niezwykłej cerkwi w Curtea de Argeș. Artykuł okazał się pomocny? : ) Będzie mi bardzo miło, jeśli w zamian oznaczysz Projekt Rumunia na swoim kanale (np. w relacji z tego miejsca). Dzięki temu będę miała szansę wesprzeć i zainspirować kolejne osoby wybierające się do Rumunii.
Jedną z większych atrakcji w Rumunii jest Trasa Transfogarska, aby na nąć trafić jadąc od strony Polski za Sybinem w Colonia Tălmaciu należy jechać prosto (nie skręcać w prawo na Ramnicu Valcea) a następnie po przejechaniu ok 30 km skręcamy w prawo na miejscowość Cartisoara. Teraz jedziemy prosto przez Trasę Transforgarską aż do miejscowości Curtea de Arges. Po pokonaliśmy ten odcinek jadąc z Polski do Bułgarii, dokładamy do całej podróży stosunkowo mały czasu ale widoki z trasy, krajobrazy, tunele, zapora, góry, wodospady czy zamek Drakuli na długo zostaną w naszej pamięci. Poniżej kilka zdjęć i filmików z trasy: Autor: Jarosław Tajchman
rumunia trasa transfogarska zdjęcia